Prapremiera "Ostatniej lekcji" w Teatrze Ateneum - w sobotę
"Przedstawienie powstało na podstawie naszych improwizacji. Przygotowałem dla młodych aktorów 50 pytań, m.in. pytania typu: czym jest dla nich miłość, co im przeszkadza, a co pomaga żyć, czego by chcieli więcej i czego mniej? Jaki mają stosunek do siebie nawzajem, jak traktują starość, jak podchodzą do rozmaitych skrajnych sytuacji" - powiedział Grzegorz Damięcki. "Wyszliśmy na scenę i zaczęliśmy rozmawiać, zaczęliśmy się kłócić, a czasami zgadzać. Rozmawialiśmy o polaryzacji pod każdym względem, o poszukiwaniu przynależności za wszelką cenę; o tym, co zrobiła z młodymi ludźmi pandemia, o ich kompletnym +rozjechaniu+, o braku możliwości komunikowania się na żywo. I o tym wszystkim jest nasz spektakl" - wyjaśnił reżyser.
Przypomniał, że Teatr Ateneum za dyrekcji Janusza Warmińskiego przygotowywał mnóstwo prapremier. "Dyrektor Warmiński szukał tekstów opowiadających o współczesności. Robił prapremiery sztuk z Europy Zachodniej" - tłumaczył. "Jest to teatr, w którym są przeróżne przedstawienia. Wspaniale przygotowane. Ale brakowało mi tekstu, który opowiadałby o kimś takim, jak np. moje dzieci, które mają 20, 19 lat. Ludzie w tym przedziale wiekowym borykają się z niewyobrażalnymi problemami, a państwo w ogóle nie jest przygotowane, aby nieść pomoc ludziom, którzy w pewien sposób +się rozjechali+" - podkreślił Grzegorz Damięcki.
Reżyser wyjaśnił, że na próbach pojawiła się młoda dramaturżka Maria Gustowska. "Dzięki niej udało nam się taki współczesny tekst stworzyć i już mam sygnały od ludzi bardzo młodych, że jest to sztuka o nich. Bo to nie jest tekst napisany przez kogoś starszego, który sobie wyobraża, jak to jest wśród nastolatków" - zaznaczył. "Mam nadzieję, że ten spektakl będzie też dotykał inne pokolenia, bo mowa w nim i o rodzicach, i o dziadkach" - dodał.
"Bohaterami jest czworo bardzo młodych ludzi, którzy 5-6 lat temu zdawali razem maturę, a ponieważ czas zasuwa - to już w międzyczasie nastąpiły gigantyczne zmiany w ich życiu. To są ludzie, którzy już na etapie szkoły bardzo się od siebie różnili, a w tej chwili dopadła ich ta okropna, paskudna polaryzacja" - mówił. "W pewnym sensie powinnością artysty jest wydanie takiemu stanowi rzecz wojny" - zaznaczył reżyser.
Wyjaśnił, że "ta czwórka bohaterów inaczej postrzega rzeczywistość, zupełnie inaczej się w niej odnajduje". "Są przekonani o tym, że tylko ich wersja i wizja świata jest jedynie słuszna" - powiedział Grzegorz Damięcki.
"Poprzez ten spektakl chciałbym nakłonić dzieci, młodzież i rodziców, żeby popatrzyli, co się dzieje w ich domu" - zaznaczył reżyser, dodając, że "liczy na to, że widzowie wyjdą po nim poruszeni i np. oburzeni językiem, którym posługują się bohaterowie, a który wcale nie jest językiem na pokaz".
Pytany o to, kim jest stary nauczyciel w przedstawieniu, Grzegorz Damięcki powiedział: "postać profesora to mój ukłon w stosunku do mojego pedagoga, z którym spędziłem licealne lata szkolne". "Nie miałem z nim łatwo. Uczyłem się liceum nie cztery, ale pięć lat. Darłem z moim wychowawcą koty, kruszyłem z nim kopie, bo uważałem go wtedy za okropnego człowieka, który rzuca mi kłody pod nogi. Wydawało mi się, że szydzi ze mnie, wyśmiewa mnie, dyskredytuje etc." - mówił. "Po latach dotarło do mnie, że obok tego wszystkiego, co oczywiście się zdarzało i mogło mnie dotykać, w jego działaniach była pewna metoda" - zaznaczył.
"W tym przedstawieniu nauczyciel jest symbolem tego wszystkiego, co stare, co z punktu widzenia młodych nadaje się +na odstrzał+, co jest nieinteresujące i przeszkadzające. A w nim ogniskuje się to, co myśli starsze pokolenie o młodych" - powiedział. "Jego postać to człowiek z przeszłości, który ma jednak swój świat i dopóki istnieje na ziemi, dopóty jest ważny. Bo wszyscy jesteśmy ważni, najważniejsi" - podkreślił reżyser.
Jak wyjaśniono w zapowiedzi, "rzecz dzieje się tu i teraz". "W Warszawie, współcześnie, w mieście, w którym mieszka prawie dwa miliony osób, a każdy z nich ma swój własny świat, tak odrębny od wszystkich innych. Mówimy tym samym językiem, ale nie rozumiemy siebie nawzajem albo nie próbujemy zrozumieć. Czy w świecie ciągłego pędu i radykalizacji postaw społecznych i politycznych jest jeszcze szansa na dialog młodych ze starymi, wierzących z ateistami, konserwatystów z liberałami?" - napisano o przedstawieniu
"Na zaproszenie starego nauczyciela w jego mieszkaniu pojawia się czwórka byłych uczniów. Kolegów i koleżanek z klasy, którzy jeszcze niedawno podawali sobie ściągi na sprawdzianach i plotkowali o tym, kto z kim pójdzie na studniówkę. Od matury minęło zaledwie kilka lat, ale wiele w tym czasie się zmieniło" - czytamy o akcji spektaklu.
Zaznaczono, że "+Ostatnia lekcja+ to sztuka o deficytach, jakie widzimy we współczesnym świecie i o ogromnej potrzebie dialogu". "Powstała specjalnie na potrzeby tego spektaklu, w ścisłej współpracy z zespołem aktorskim" - wyjaśniono.
W spektaklu wystąpi gościnnie Adam Ferency, po raz pierwszy na deskach Teatru Ateneum.
Autorką sztuki jest Maria Gustowska. Reżyseria - Grzegorz Damięcki. Scenografię zaprojektowała Olga Michaluk, a kostiumy - Zoya Wygnańska. Muzyka - Marcin Molski.
Występują: Jakub Pruski, Paweł Gasztold-Wierzbicki, Natalia Stachyra, Maria Witkowska i Adam Ferency.
Premiera "Ostatniej lekcji" - 5 kwietnia o godz. 19 na Scenie 61 Teatru Ateneum w Warszawie. Kolejne przedstawienia - 6 oraz 12-13 kwietnia.
Grzegorz Janikowski (PAP)
